Książka Clary Törnvall, dziennikarki Szwedzkiego Radia, która w wieku czterdziestych dwóch lat dostała diagnozę wysokofunkcjonującego autyzmu, mieści się na pograniczu eseju i osobistego reportażu. Autorka odtwarza swoją drogę do diagnozy, zdaje relacje z kolejnych wizyt u psychologów i psychiatrów, sięga po wspomnienia z dzieciństwa i młodości, przywołuje doświadczenia z okresu wczesnej dorosłości. Opowiada o swoich snach i lękach, o relacjach, czy raczej ich braku. Diagnoza ją wyzwala z pęt niewiedzy i poszukiwań, ale też inspiruje do „śledztwa” dotyczącego historii i stanu współczesnego autyzmu i autystów w Szwecji i na świecie. Swoje dociekania Törnvall prowadzi między innymi w mediach społecznościowych w grupach autystycznych kobiet. W ten sposób dociera do kilku kobiet, które odwiedza i których przypadki opisuje. Jest to między innymi młoda, samotna matka, którą ratują rutyny, starsza artystka wielbiąca kolor zielony najlepiej czuje się w otoczeniu natury, dziewczyna w pokoju oblepionym plakatami z Marilyn Monroe. Żadna z nich nie odnalazła się na rynku pracy, w ogóle w innych kontekstach społecznych niż prywatne. Tylko własnymi siłami musiały budować swoje światy. W „Autystkach` znajdziemy zarówno sporo faktografii, jak i baśni i mitów. Przywołani są najważniejsi badacze autyzmu, od Hansa Aspergera i Grunię Suchariewą po współczesnych amerykańskich specjalistów, także tych, którzy sami pozostają w spektrum. Z drugiej strony autorka przypomina Brunona Bettelheima i jego rozważania na temat mitów. Pojawiają się tu także baśnie ludowe, dowodzące, że wiele jej bohaterek, traktowane jako inne, odstające od reszty, nazywane „świętymi szaleńcami”, to właśnie przykłady spektrum.