Ten debiutancki tom to zapis wściekłości doznanej od tego, co blisko. Historia jest rodzinna, miłość konkretna, brak ucieleśniony. A jednak wyraźnie rysuje się tu współczesność nasza, nie tylko współczesność autorki. Na przykład aborcja przestaje być narzędziem gier politycznych, staje się tym, czym rzeczywiście jest, w dodatku w wymiarze transcendentnym i praktycznym.Wielką zaletą tego debiutanckiego tomu jest język, prosty i niekiedy wręcz hasłowy, precyzyjnie skrojony na rzecz intencji, a nie „piękna” (cokolwiek to jeszcze znaczy). Ewa Jarocka zabrała się za pisanie wierszy w sposób, do jakiego tęskniliśmy. Podstawową kategorią jest dla niej „szczerość”, do bólu, do granic przyzwoitości, co nadaje tej książce sporej wyjątkowości.Książka została nagrodzona w II Ogólnopolskim Konkursie im. Tymoteusza Karpowicza na autorską książkę poetycką.Ewa Jarocka ? na pewno poczęto ją w wakacje 1979 roku. Nie wiadomo tylko gdzie. Czy na tylnym siedzeniu syrenki, czy w wyludnionym parku. Na pewno poczęto ją szybko i po ciemku. Urodzono ją w 1980 roku we Wrocławiu w szpitalu przy placu 1 maja, gdzie przetoczono jej całą krew. Być może dlatego w pierwszej chwili nie miała literackich ciągot. Nie potrzebowała przelewać na papier swoich myśli. Była maleńka i rysowała kupami po ścianach łóżeczka. Być może stąd wzięła się jej pasja, którą później kształciła na uniwersytecie. Plastyka. Ewa ładnie rysowała martwe natury. Nie lubiła aktów. Początkowo była na akty za młoda, a gdy się już za jakiś na studiach wzięła, model ruszał się, a to ją denerwowało. Bardzo. Rwała włosy z głowy razem ze skórą! Może dlatego, że na uniwersytecie musiała rysować ludzi, a nie chciała się denerwować, wystąpiła przeciwko Bogu i zaczęła pisać? Nie! To się stało dużo wcześniej, gdzieś w podstawówce! I było tak samo nieprawdopodobne jak to, że przyszła na świat i lekarze uratowali jej życie. W 1993 roku założyła pamiętnik, którego obsceniczne fragmenty w 1994 zamazała czarnym jak smoła markerem. Dlatego w 199