

Polinezja to rozproszone wyspy, atole i archipelagi, obejmujące tysiące kilometrów, gdyby jednak zebrać je razem, stworzyłyby ląd wielkości Korsyki. To wyobrażone terytorium nazywa się Fenua.
Ósma z przełożonych na polski powieści Patricka Deville’a jest, jak zwykle, pełna historii, spotkań i podróży. Wędrujemy, marzymy. Poznajemy tło kolonialnych konfliktów między Francją a Wielką Brytanią, spotykamy Bougainville’a, Stevensona, Melville’a, Pierre’a Lotiego, Victora Segalena i przede wszystkim Gauguina, malarza, który utrwalił nasze wyobrażenie o Fenui – wizję rozpustnej słodyczy i pierwotnej dzikości. To właśnie tam, na tych cudownych wyspach, w drugiej połowie XX wieku Francja przeprowadzała próby jądrowe… Także i tej o mrocznej stronie „raju” pisze w Fenui Deville.