Marcin Kaczyński w wyniku wypadku samochodowego jest sparaliżowany poniżej szyi i nie porusza kończynami – na tym właśnie polega tytułowa tetraplegia. W książce opisuje różne aspekty swojego obecnego życia, te bardziej i te mniej przyjemne. Bez owijania w bawełnę przedstawia także przystosowanie Wrocławia, w którym mieszka, do potrzeb osób takich jak on. Książka nie jest ani poradnikiem medycznym, ani mową motywacyjną, to raczej pamiętnik. Kolejne rozdziały stanowiły dla autora pewnego rodzaju terapię, gdyż mógł podzielić się swoimi przemyśleniami, między innymi z okresu, kiedy w wyniku sepsy na jakiś czas utracił całkowicie zdolność mówienia... Tytułowy zwrot „ruszam głową” ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze, głowa jest w zasadzie jedyną częścią ciała, którą Marcin porusza w sposób w pełni kontrolowany. To jej ruchy służyły mu do pokazywania różnych rzeczy przez wiele miesięcy po wypadku, kiedy nie umiał mówić. Drugi sens jest metaforyczny. Choć ciało jest sparaliżowane, to umysł nadal funkcjonuje – autor zachował wszystkie wspomnienia, wiedzę i umiejętności intelektualne sprzed wypadku, a nawet nabył nowe.