

Kulinarny Lublin warto mieć na półce w swoim książkowym „,jadłospisie“, – koniecznie jako danie główne. To kulinarna podróż do lat młodości wielu Czytelników, zwłaszcza tych, którzy dobrze pamiętają siermiężne lata PRL-u. Młodsi zaś muszą uwierzyć na słowo: ówczesne władze rzeczywiście w pewnym czasie uważały, że skoro kiszona kapusta ma tyle samo witaminy C, ile jest w cytrynach, nie ma potrzeby ich importować. I to nie był jedyny paradoks w PRL-u. Było ich dużo więcej.Kulinarny Lublinto danie wykwintne. Warto go spróbować, skosztować, a nawet podelektować się nim. Ma dużo przypraw – wzbogacają go nie tylko prasowe notatki sprzed lat, dotyczące lubelskiej gastronomii, ale także unikalne zdjęcia i jadłospisy, które przeszły do lamusa. Do tego wspomnienia dawnych kelnerów, muzyków, kucharzy, którzy tworzyli klimat tamtych czasów. To książka o Lublinie sprzed kilkudziesięciu lat – z licznymi barami mlecznymi, okrągłymi budkami z piwem i saturatorami, które można zobaczyć jedynie w muzeum. Większość z tych lokali już dawno nie istnieje. Poza pamięcią i wspomnieniami o nich. I o tym jest książka – o lubelskiej gastronomii od kuchni. Smacznego!