Gdy pojawia się dziecko, cały świat staje na głowie. Jeśli oprócz dziecka na rodzinny pokład wkracza też choroba, ten świat drży w posadach… Książka to opowieść o walce z cieniami macierzyństwa: depresją poporodową, deprywacją snu, osamotnieniem… oraz o iskierkach nadziei, jakimi są rodzina i wsparcie najbliższych. Ta książka ujrzała światło dzienne w trzecie urodziny mojej córki. Pierwsze dwa lata jej życia przepłakałam. Nie byłam mamą, którą zawsze chciałam być. Cierpiałam. Zachorowałam na depresję. I bardzo szybko okazało się, że mimo pozornej obecności tego tematu w przestrzeni publicznej, w polskiej rzeczywistości “mama w depresji” to nadal tabu. Pojawiły się pytania w stylu: - Ale co, nie cieszysz się? Czemu tak mało chwalisz się dzieckiem? A ja… czułam obezwładniający wstyd. Ogrom wstydu. Dlatego, że wcale nie cieszyłam się tak jak “powinnam”. Że nie dawałam sobie tak świetnie rady, mówiąc wprost - nie dowoziłam. Powinności to rak naszych czasów, którym karmią się wszelkiej maści choroby psychiczne - nie tylko depresja. Ludzie wokół wpychają nam do głów, jak mamy żyć, jak wychowywać, karmić i ubierać nasze dzieci. Z tym, że ludzi jest bardzo wielu, a każdy z nich mówi co innego. Ciężko w tym szumie usłyszeć siebie, zwłaszcza gdy w tle jawi się deprywacja snu i inne atrakcje, związane z okresem połogu. Jeśli czujesz, że Ciebie lub kogokolwiek z Twojego otoczenia może dotyczyć kryzys związany z pojawieniem się dziecka serdecznie zapraszam Cię do lektury mojej książki.