Urzekł mnie swym dziełem ów zakapturzony mężczyzna, zahipnotyzował mnie ten posłaniec śmierci, który zdawał się nie zauważać otaczającej go jatki, w skupieniu czekając na właściwy moment, by jak najskuteczniej uderzyć.
Złota era piractwa. Śmiałków w rodzaju Edwarda Kenwaya – aroganckiego syna walijskiego hodowcy owiec i męża pięknej Caroline, opętanego obsesją zdobycia majątku i szacunku otoczenia – werbownicy mamią korsarskim rzemiosłem na morzu. Po tym, jak jego rodzinne gospodarstwo padło ofiarą ataku, Edward podąża za swoim pragnieniem, by zyskać sławę jednego z najniebezpieczniejszych piratów swoich czasów. Jego drogę znaczą chciwość, ambicje i zdrady. A kiedy na jaw wychodzi spisek grożący zniszczeniem wszystkiego, co drogie jego sercu, w Kenwayu budzi się żądza zemsty. I tak oto Edward Kenway zostaje wciągnięty w odwieczną walkę asasynów i templariuszy.